Ułomny, upośledzony, z niepełnosprawnością intelektualną, czyli chaos w obszarze terminologii polskiej pedagogiki specjalnej.
Często słyszę, że jestem nadgorliwa, jeżeli chodzi o zwracanie uwagi na nazewnictwo względem osób z niepełnosprawnością i tego w jaki sposób ktoś próbuje kogoś urazić mówiąc przykładowo „ty downie” lub „jesteś upośledzony”. Wiele osób mówi, że ta poprawność polityczna prowadzi nas do tego, że będziemy bali się odezwać.
Nie wiem czy to nadgorliwość czy poprawność polityczna, dla mnie to szacunek i znajomość znaczeń. Uważam, że przekaz słowny wpływa na to jak coś lub kogoś postrzegamy.
„Tak i słowo brzmi ciągle i ciągle jest w ruchu”
Cyprian Kamil Norwid
Idioci, imbecyle, debile- czytając te określenia odbiera się je jako wulgarne. Nic bardziej mylnego. Są to terminy dawniej określające stopnień niepełnosprawności intelektualnej. Terminy te „wkradły” się do języka potocznego i nabrały negatywnych konotacji. Stąd też między innymi potrzeba zmiany nazewnictwa.
Humanizacja terminologii
Do niedawna stosowano termin osoba upośledzona, następnie niepełnosprawna intelektualnie. Obecnie używamy sformułowania osoba z niepełnosprawnością. Dlaczego jest to takie ważne? Zabieg ten ma na celu potrzebę niegeneralizowania niepełnosprawności na całą osobę, a stawianie jej przed niepełnosprawnością. Jest to przejaw humanizacji terminologii w pedagogice specjalnej.
Wprowadzanie nowych terminów ma uzasadnienie etymologiczne, logiczne oraz merytoryczne. Nim dana terminologia zostanie zmieniona, konieczność jej jest poparta badaniami naukowymi. Potrzeba tworzenia kolejnego terminu zachodzi, jeżeli pojawia się nowe, nienazwane dotychczas zjawisko lub gdy z powodu zmiany w sposobie postrzegania danego zjawiska, wcześniej stosowana nazwa staje się niewystarczająca ( Pieter 1967, s 257).
Czasami warto zastanowić się jakie jest rzeczywiste znaczenie słów, których używamy.